Narodziny dla nieba

W pamiętnym dniu 5 stycznia 1860 roku biskup Neumann nic nie zmienił w normalnym rozkładzie swoich zajęć, owszem w rozmowie przy obiedzie wykazał nawet większe ożywienie niż zwykle.
Dobry nastrój trwał krótko.

Po południu przybył zaprzyjaźniony redemptorysta, O. Antoni Urbańczyk, prosząc biskupa o błogosławieństwo przed czekającą go misją w Nowym Jorku. Na jego zapytanie o stan zdrowia, biskup przyznał się: „Dzisiaj robi mi się jakoś ciemno w oczach... nigdy nie doznawałem tego uczucia. Lecz teraz muszę wyjść do miasta załatwić pewne sprawy i sądzę, że przechadzka na świeżym powietrzu przyniesie mi znaczną ulgę.”

Wolniutko wyszedł z mieszkania i skierował swe kroki do adwokata w celu omówienia jakiegoś kontraktu. Potem udał się przez Via Vine do urzędu pocztowego. Osobiście chciał bowiem dopilnować wysłania kielicha, przeznaczonego dla proboszcza w Bellefonte. Myślał więc o kielichu, a i nazwa ulicy, którą szedł, przypominała szczep winny obciążony gronami z sokiem winnym, przeznaczonym do eucharystycznej ofiary...

W drode powrotnej on sam wysączył ostatnie krople ofiarnego życia... W purpurowych blaskach zachodzącego słońca upadł na ulicy przed bramą wejściową do domu protestanta, Krzysztofa Quayne. Leżącego na śniegu szybko otoczyła gromada przygodnych przechodniów, a właściciel domu zaintrygowany zbiegowiskiem, wybiegł na ulicę i bez wahania zgodził się na wniesienie umierającego człowieka do wnętrza mieszkania.

I w tym właśnie domu, na rękach protestantów .skonał z różańcem w ręku. Po tym różańcu ktoś zorientował się, że to ksiądz katolicki, a po chwili inne osoby rozpoznały w nim biskupa Filadelfii. Powiadomiony natychmiast ksiądz Quinn, przybiegł zdyszany i udzielił namaszczenia Olejem świętym temu dobremu biskupowi, który nie tak dawno udzielił jemu samemu święceń kapłańskich.

Wieść o śmierci, która przerwała krótkie życie biskupa (liczącego dopiero 48 lat, 9 miesięcy i osiem dni), rozeszła się lotem błyskawicy po całym mieście.

Biskup Kenrick wyraził się zaraz po jego zgonie: „Biskup tej miary nie mógł inaczej umierać jak w drodze z duszą skierowaną o każdej godzinie, o każdej minucie ku swemu Panu, ku swemu Bogu”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz