Dobry Pasterz i Ojciec

Biskup Neumann nie był pewny z jakim nastrojem przyjmie go ludność Filadelfii. Według spisu z 1850 roku, miasto liczyło ponad 400 000 mieszkańców. Księży do dyspozycji było tylko 125, a rozległa diecezja obejmowała trzy Stany. Filadelfia kroczyła na czele postępu intelektualnego i społecznego Stanów Zjednoczonych. Tu każda herezja zdobywała prawo obywatelstwa. Do Filadelfii, jak do ziemi mlekiem i miodem płynącej, przybywali ludzie głodni, szukający pracy, ale i wszelkiego rodzaju fanatyczni wichrzyciele. Wbrew pesymistycznym przewidywaniom, katolicy Filadelfii rozpoczęli z entuzjazmem przygotowania do pochodów i festynów na uczczenie ingresu biskupa Neumanna. W ostatniej chwili ksiądz Sourin, znający pokorę i skromność biskupa, podsunął wiernym inną propozycję, aby zamiast krzykliwych demonstracji, ufundowali jedną szkołę parafialną na jego cześć. Biskup ujęty miłym darem, dziękował: „Odgadliście moje pragnienia ukryte w głębi serca. Wasza inicjatywa dodaje mi odwagi i zachęty...”.
Nowy ordynariusz zabrał się z miejsca do pracy, wizytując kościoły parafialne i szkoły, odwiedzając szpitale, sierocińce, zakłady dobroczynne i instytuty zakonne. Do sławniejszych jego wystąpień należy referat na temat: Literatura a Kościół katolicki, wygłoszony do członków „Philopatrian Institute” u Ojców Augustianów. Przestrzegając przed pseudofilozofią transcendentalną Francuzów i Niemców, wykazał szerokie? oczytanie w literaturze przedmiotu.

Innym razem, z okazji odwiedzin miejscowego więzienia, spotkał tam dwóch braci Polaków, Krupińskich, skazanych za zabójstwo. Skłonił ich do przyjęcia sakramentów świętych, choć przedtem nie chcieli o tym nawet słyszeć.

Na Synodzie Plenarnym w Baltimore, otwartym w maju 1852 roku, pośród 40 biskupów i 12 przedstawicieli zakonów, nazwisko Neumanna nie wiele jeszcze znaczyło dla zebranych. Wkrótce przecież poddali się wpływom jego osobowości, promieniującej tajemniczą mocą, jaką dysponują pokorni i uprzejmi ludzie. Podziwiając jego dotychczasowe mistrzowskie osiągnięcia w dziedzinie budowy szkół, wszyscy zgodnie przyznali mu tytuł "Biskupa Szkół parafialnych”. W związku z tym, jemu właśnie Synod powierzył opracowanie Małego Katechizmu dla dzieci, który jeszcze w roku 1880 doczekał się trzydziestego ósmego wydania.

Od dawna ogarnięty ideą katolickiego wychowania dzieci i młodzieży, biskup Neumann wykorzystał wszystkie szanse wynikające z uprawnień ordynariusza i założył Diecezjalne Centrum Wychowania, w celu lepszej koordynacji prac związanych z rozbudową szkół. Powołał też do życia Stowarzyszenie Przyjaciół Młodzieży Katolickiej.

Mimo rozlicznych zajęć, nie utracił nic z dawnej pasji bibliofila, owszem otworzył bibliotekę przystępną dla wszystkich, szczególnie dla studentów.

Zdawał sobie sprawę, że należy pomyśleć o budowie katedry, ale kierując się dobrem dusz, dawał pierwszeństwo innym kościołom w diecezji. W każdym przypadku szukał funkcjonalnych rozwiązań w architekturze i oszczędnego zużycia materiałów budowlanych.

Katedrę traktował raczej jako monumentalne dzieło sztuki i dlatego jej rozbudowę odłożył na później, tym bardziej że należało się najpierw uwolnić od zadłużenia.

Wznosząc świątynie z cegły i kamienia, myślał o skuteczniejszych sposobach wznoszenia świątyń duchowych w sercach swoich diecezjan, bo styl ich życia wydawał mu się zbyt pogański.

Idąc za przykładem św. Karola Boromeusza, który już w XVI wieku przez nabożeństwa z wystawieniem Najświętszego Sakramentu przywoływał do opamiętania Mediolańczyków, gdy przebierali miarkę w karnawałowym rozpasaniu, biskup Neumann wprowadził Czterdziestogodzinne Nabożeństwo. Najpierw odprawiano je w kościele św. Filipa Nereusza, a potem stopniowo we wszystkich kościołach diecezji. Własnoręcznie przygotowywał programy tych nabożeństw z odpowiednią oprawą liturgiczną i dobieraną tematyką kazań.

Nabożeństwa rozbudziły pobożność wśród ludzi W niebywały dotąd sposób wzrosła frekwencja wiernych do sakramentów świętych. Nic więc dziwnego, że praktykę Czterdziestogodzinnego Nabożeństwa uwzględniono w Statutach następnego Synodu Biskupów i przyjęła się ona we wszystkich diecezjach Stanów Zjednoczonych, jak płomień rodzący inne płomienie.

Wszystkie poczynania biskupa filadelfijskiego charakteryzowała ojcowska troska, aby zaprowadzić jedność wśród osadników, którzy przybywając tu ze swojej dalekiej ojczyzny i zachowując odrębne cechy narodowościowe, nie zawsze umieli zdobyć się na harmonijne współżycie z innymi. W tym celu dążył do ujednolicenia prawodawstwa liturgicznego na całym terenie, a przejęty humanizmem religijnym i duchowością św. Franciszka Salezego, rozwijał kult Człowieczeństwa Chrystusowego. W swoich kazaniach do wiernych jak i w konferencjach rekolekcyjnych do kapłanów umacniał więź duchową z Rzymem i papieżem i niwelował łagodnie a systematycznie wszelkie niezdrowe objawy rasowego separatyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz