Biskup Filadelfii

Na stanowisku konsultora przy boku prowincjała, O. Neumann mógł trochę odetchnąć, gdyż O. Bernard Hafkenscheid okazał się wspaniałym człowiekiem o wielkiej kulturze umysłu i serca. Dobra atmosfera i wzajemne zaufanie dodały O. Janowi odwagi w spełnianiu obowiązków, które bynajmniej nie umniejszały się lecz mnożyły jak grzyby po deszczu. Często zastępował prowincjała w administracji, gdy ten odbywał podróże, a w dodatku od 1 kwietnia 1851 roku złożono na jego barki przełożeństwo nad wspólnotą zakonną w Baltimore.

Już raz kiedyś wiązał z tym domem nadzieje na spokojniejsze życie, i być może, za drugim razem, obiecywał sobie więcej szczęścia pod tym względem, nie przeczuwając rychłego wstępowania na jeszcze wyższą Golgotę. Ale nie uprzedzajmy faktów.

W Baltimore, już z większą dojrzałością duchową oddawał się pracy na różnych odcinkach, zyskując sobie nie tylko uznanie najbliższych, ale i szacunek w szerszych środowiskach kościelnych. Ożywił w tym okresie swoje zainteresowania naukowe, o czym świadczą artykuły teologiczne, zamieszczane w tygodniku „Katholische Kirchenzeitung”.

Dużo czasu poświęcał Siostrom Szkolnym Notre Dame, którym odstąpił domek przy kościele św. Jakuba. Często głosił im konferencje, udzielał rad, podnosił na duchu. Jego ojcowskiego wsparcia potrzebowały Siostry bardzo, albowiem twardy los nie pieścił się z nimi i potraktował srogo, jak wszystkie Zgromadzenia zakładające w tym czasie swoje placówki w Ameryce. Styl pracy O. Jana nad Siostrami, celnie charakteryzują słowa skierowane do Wikarii Generalnej, przerażonej swoją nieudolnością: „Spokojnie, spokojnie! Wszyscy poskładani jesteśmy z błędów; jedni popełniają ich mniej, inni więcej. Nie ma większego znaczenia, kto z nas postąpi bardziej głupio... Najważniejszą sprawą jest, abyśmy utrzymali się w pokorze...”.

Z roztropnych rad O. Jana korzystało coraz większe grono wybitnych osób. Między innymi, biskup Franciszek Kenrick wybrał go sobie na kierownika duchowego i spowiednika. Regularnie w każdy piątek po południu zjawiał się u O. Neumanna na rozmowę duchową.

Pewnego razu, po odprawieniu spowiedzi, potężnie zbudowany biskup, dźwigając się z klęczek przed małym człowieczkiem, rzucił żartobliwe zdanie: „Gdyby Ojciec założył mitrę, nasze sylwetki stałyby się mniej więcej równe”. O. Neumann znał skalę rozpiętości w humorze biskupa i dlatego po pierwszym spontanicznym śmiechu, jego sumienie podniosło alarm. Za wypowiedzią biskupa musiało się coś kryć. Podejrzenia i obawy zostały potwierdzone przy następnej wizycie biskupa. Ten bowiem niepostrzeżenie zostawił na biurku O.Neumanna krzyż pektoralny i pierścień biskupi.

Jeden Bóg raczy wiedzieć, co działo się w pokornym sercu O. Jana. Nie zdradzając nikomu, co się święci nad, jego głową i łudząc się możliwością nadania sprawie całkiem innego obrotu, poprosił tylko o modlitwę we wszystkich klasztorach „o odwrócenie od pewnej diecezji — jak się wyraził — groźnego niebezpieczeństwa.” Nie cofnął się też przed konkretnymi zabiegami, aby na drodze urzędowej obronić się przed nominacją.

Wikariusz Generalny Zgromadzenia przynaglany listami O. Jana interweniował w jego sprawie u kilku kardynałów Kongregacji rzymskiej, powołując się na przepis reguły, zabraniający redemptorystom przyjmowania wysokich godności kościelnych.

Wszystko okazało się spóźnione i daremne.
Biskup Kenrick od dawna zabiegał już o zrealizowanie swoich planów. Skoro tylko opuścił Filadelfię i został ordynariuszem w Baltimore po zmarłym biskupie Ecclestonie, zaraz rozpoczął starania, aby osierocona przezeń diecezja filadelfijska nie czekała długo na nowego pasterza. Proponując Kongregacji rzymskiej trzech kandydatów na biskupa do Filadelfii, tak sformułował swoje opinie, że mógł być pewny zatwierdzenia z tej trójki tylko O. Neumanna. Podczas debaty kardynałów podniesiono wszystkie negatywy, jak to, że O. Neumann nie jest ani reprezentacyjny, ani nie posiada stopni naukowych, ani nie błyszczy specjalnie sztuką oratorską. Biorąc pod uwagę przede wszystkim jego nadzwyczajne cnoty, Ojciec święty, Pius IX poparł pozytywny wynik głosowania w następujący sposób: „Ojców redemptorystów nosimy w sercu swoim. Broniąc O. Neumanna przed tą godnością, postąpili oni po Bożemu. Ale jesteśmy przekonani, że i Nam nie brakuje światła od Boga do rozpoznania, czego wymaga dobro Kościoła i dobro samego Zgromadzenia... Rozkazujemy przeto O. Neumannowi pod formalnym posłuszeństwem, aby przyjął nominację, rezygnując z dalszych odwołań”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz