Ciernie w mistrze biskupiej

Prawdziwie Boże dzieła zwykle nastygmatyzowane są krzyzem. Nie zabrakło też przykrych doświadczeń na drodze biskupa Neumanna. Mimo całej jego dobroci i sprawiedliwego traktowania wszystkich, nie uniknął upokarzającej konieczności walczenia o prawa Kościoła przed trybunałem sądowym. Zatarg nabrzmiewał już od dawna, a przedmiotem konfliktu był kościół Świętej Trójcy uważany za narodowa sanktuarium osadników niemieckich. Kolegium administracyjne złożone z osób świeckich, przeważnie bogatych fabrykantów, rozszerzało stale swoje prerogatywy w zarządzaniu tym kościołem i unikało wszelkiej kontroli ze strony legalnych władz kościelnych. Nieporozumienia raz cichły, to znów wybuchały gwałtowniej, szczególnie, gdy obowiązki proboszcza sprawowali kapłani pochodzenia irlandzkiego. Już za rządów poprzedniego biskupa Kenricka zatarg zaostrzył się do tego stopnia, że na Kolegium administracyjne rzucono ekskomunikę, a kościół obłożono interdyktem. Buntownicy jednak nie przejmowali się karami kościelnymi i odwołując się do władz cywilnych chwilowo postawili na swoim.

Biskup Neumann zastając taką sytuację, szukał odpowiednich dróg do rozwiązania przykrego problemu. Mimo wielkich długów, zdecydował się na wybudowanie nowego kościoła dla Niemców, aby w ten sposób odciąć się od zawziętych rokoszan z Komitetu administracyjnego przy kościele Świętej Trójcy. Pracując z równą gorliwością dla wszystkich grup lingwistycznych, postanowił jeszcze więcej troski okazać ludności niemieckiej, zmęczonej już ciągłymi walkami i me uświadomionej w przepisach prawa kościelnego. Przez organizowane rekolekcje i odwiedziny indywidualne pozyskał wielu, ale sami członkowie Komitetu administracyjnego brnęli dalej w swej zawziętości i rozpętali nawet kampanię prasową przeciw niemu. Już same tytuły artykułów wyrażały napastliwe oskarżenia w rodzaju: „Komitet administracyjny prześladowany przez biskupa-kata”.

Skargi na Neumanna dotarły między innymi do arcybiskupa Kajetana Bedini, który choć był tylko nuncjuszem apostolskim dla Brazylii, przyjechał do Stanów Zjednoczonych z misją godzenia Komitetów administracyjnych z duchowieństwem. Nie miał on wprawdzie żadnych instrukcji i upoważnień do rozpatrzenia konfliktu filadelfijskiego, lecz zjawił się tam na zaproszenie zbuntowanych członków Komitetu. Jego misja nie przyniosła pozytywnych skutków, ponieważ usposobieniem różnił się' diametralnie od skromnego w stylu bycia Neumanna. Ten ostatni trochę dowcipnie, a raczej pokornie uzasadnił fiasko wspomnianej interwencji. 

Otóż arcybiskup Bedini przywiązywał wagę do wielkopańskich manier grzecznościowych, a Neumann uświadamiał sobie brak własnych walorów reprezentacyjnych, unika! przesadnych ceremoniałów świeckich i sam mówił o sobie, że „mimo najlepszej woli w okazywaniu uprzejmości, popełnia na każdym kroku więcej gaf aniżeli Sancho Pansa”. Z tej to przyczyny nie doszło do żadnego dialogu między nim a Bedinim.

Jednakże ta pokora i prostota Neumanna, a nie żadna zręczność dyplomaty pozwoliła mu odnieść zwycięstwo, kiedy został wezwany przed najwyższy Sąd Ape- lacyjny. Biskup Neumann posługując się bardzo prostymi określeniami katechizmowymi wyjaśnił, że członkowie Komitetu zerwali łączność z Kościołem, ponieważ zlekceważyli prawo kościelne i nie chcą słuchać papieża ani biskupa. Bezwyznaniowy sędzia Woodward opierając się na Konstytucji Stanów Zjednoczonych zapewniającej obywatelom wolność religii i kultu, potraktował dość ostro członków Komitetu jako wichrzycieli, którzy zakłócają porządek i spokój publiczny. „Skoro jesteście katolikami, macie stosować się do przepisów Kościoła katolickiego... Mieliście biskupa irlandzkiego potem amerykańskiego, a teraz jeżeli nie podoba się wam biskup czeski przemawiający do was po niemiecku, to sobie zmieńcie religię i przejdźcie do innego Kościoła”. Wobec tak zdecydowanej postawy sędziego, cały trybunał po naradzie skłonił się do wyroku na korzyść biskupa. Członkowie Komitetu mimo oporu musieli zrezygnować z administracji kościołem Świętej Trójcy, przekazując wszystkie agendy nowemu Komitetowi podporządkowanemu biskupowi.

Zwycięstwo pokornego i odważnego biskupa w tym procesie odbiło się szerokim echem w całych Stanach i dało początek pomyślnego rozwiązania podobnych nieporozumień w innych miejscowościach. Sukces w aspekcie prawnym nie zadowolił dobrego pasterza. Okazując wielkie serce i poświęcenie chciał swoich przeciwników pozyskać miłością. Dokonał i tego cudu przeprowadzając w kościele Świętej. Trójcy specjalną misję świętą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz